wtorek, 8 lipca 2014

040

No i jest nowy rozdział. Nie wiem czy się spodoba, bo tak właściwie to według mnie to wiele się tutaj nie dzieję, ale cóż... może ktoś będzie miał inne zdanie. Miłego czytania,
~Viva

Rozdział 40

W duchu szczerze się cieszyłem, że wyjechałem razem z Alexem. Ale nie powiedziałem mu tego, bo przez cały wyjazd mówiłby:
- No widzisz, zawsze mam świetne pomysły. A ciebie zaaawsze trzeba tak długo namawiać.
Oszalałbym z nim, więc po prostu udawałem ciągle lekko naburmuszonego. Po dwóch dniach spędzonych na słodkim lenistwie ani Alex, ani ja, nie poruszaliśmy tego tematu, jakbyśmy byli na Hawajach od jakichś dziesięciu lat.
Alex starał się ze wszystkich sił, by zająć moje myśli sobą i pięknymi widokami, bylebym nie myślał o tym co się dzieje w Nowym Jorku, a także o mojej przeszłości. Całymi dniami chodziliśmy po plaży, kąpaliśmy się lub po prostu kochaliśmy w przestronnej sypialni domku, który Alex specjalnie dla nas wynajął. Wolałem nie pytać ile to musiało go kosztować.
Na szczęście wiedziałem jak mogę mu się odwdzięczyć. Jeszcze kiedy byłem w Nowym Jorku, poszedłem kupić mu prezent. Tak naprawdę nie wiedziałem co mogę mu dać, więc zmusiłem Ubera, by mi pomógł. Był oburzony tą prośbą, ale gdy zobaczył, jak bardzo mi na tym zależy, poszedł ze mną do jubilera. I chociaż był strasznie naburmuszony, to pomógł mi wybrać prezent.
Alex lubił świecące ozdoby, ale takie, które potrafiły rzucać się w oczy, chociaż były małe i po części przykryte ubraniem.
Piątego dnia na Hawajach, obudziłem się wcześniej niż mój kochanek. Wyplątałem się z uścisku jego ramion i owinąłem się w pasie cienką narzutą, która leżała obok łóżka, odkąd poprzedniego dnia zrzuciłem ją tak, uznając, że jest pod nią zbyt gorąco.
Poszedłem do łazienki, w której załatwiłem wszystkie potrzeby związane z poranną toaletą i ubrałem luźne, błękitne bokserki. Zajrzałem do sypialni, ale Alex dalej spał jak zabity.
Nucąc pod nosem jedną z piosenek Rise Against przeszedłem jasny salon, by dostać się do kuchni. Tam wyjąłem potrzebne składniki i szybko zrobiłem górę naleśników. Naszykowałem parę, a resztę zawinąłem i schowałem do lodówki. W te zostawione zawinąłem dwa rodzaje dżemów, a także i masło orzechowe. Nalałem do wysokiej szklanki soku, a sam wypiłem parę łyków prosto z kartonu. Ustawiłem wszystko razem ze sztućcami na drewnianej tacy i doprawiłem porama drobiazgami.
Zaniosłem tacę do sypialni. Ustawiłem ją na małym stoliku nocnym stojącym obok łóżka i nachyliłem się do Alexa. Zacząłem go budzić, jednocześnie go delikatnie szturchając i gryząc w ramię. Już po paru sekundach zostałem złapany w jego silne ramiona. Uśmiechnąłem się złośliwie, patrząc jak ziewa, a potem jedną ręką przeciera oczy, by pozbyć się sennej mgiełki.
- Czemu budzisz mnie o tak barbarzyńskiej porze?! - zapytał zaspanym głosem i usiadł na łóżku, plecami opierając się o drewnianą ramę.
- Jest już jedenasta, Alex - parsknąłem, a potem pochyliłem się, złapałem tacę i ustawiłem ją na nogach zdziwionego mężczyzny.
- Z jakiej to okazji? - spytał szczerze zdziwiony. No tak, to było do przewidzenia. Alex zawsze zapominał o swoich świętach.
- Wszystkiego najlepszego, staruszku - powiedziałem ze śmiechem. - Masz już dwadzieścia sześć lat.
- To dzisiaj!? - zawołał i palnął się w głowę.
- Tak dzisiaj. Dlatego mam dla ciebie prezent.
Podsunąłem mu do ręki czarne pudełeczko powleczone białą skórą i czarnymi, zawiłymi wzrorkami. Uśmiechnął się jak nastolatek i otworzył je.
- Łał, ale to śliczne - szepnął szczęśliwy i wyjął prezent.
Razem z Uberem i jubilerem uznaliśmy, że mężczyźnie najbardziej będzie pasował bardzo cienki - przez to i bardzo delikatny, ale i równie piękny - naszyjnik ze srebrnym krzyżykiem. Alex był wierzący, więc co do krzyżyka nie miałem żadnych wątpliwości. Był ze szczerego srebra, a także i wisiorek był zrobiony ze szczerego złota. Zapłaciłe za to fortunę, ale nie przejmowałem się tym, bo patrząc na uradowaną minę Alexa zapominałem o kosztach.
Mężczyzna sprawnymi ruchami zawiesił sobie naszyjnik na szyi. Wyszczerzył się do mnie. Po sekundzie zerknął na naleśniki, ale ich nie ruszył.
- Co jest? Przecież je uwielbiasz - powiedziałem zdziwiony.
Alex kiwnął głową i odłożył jedzenie na szafkę. Potem złapał mnie za ramiona i mocno pocałował, a mi się aż zakręciło w głowie.
- To prawda, ale teraz mam większą ochotę na ciebie, Matt - wymruczał mi prosto w usta.
- Niewyżyty erotoman - sapnąłem, łapiąc oddech.
- Przy tobie? Zawsze.
Nachylił się nademną jeszcze bardziej, przez co opadłem na miękki materac plecami, przypierany przez jego gorące ciało. Między naszymi torsami tkwił zimny jeszcze naszyjnik, który po chwili zrobił się gorący od żaru naszej skóry.
Objąłem Alexa ramionami i przejechałem paznokciami po jego łopatkach. Zadrżał podniecony, a ja uśmiechnąłem się do jego ust. Zanim zdąrzyłem się powstrzymać, przygryzłem mocno jego dolną wargę. Może trochę i za mocno, bo syknął i poczułem smak krwi w buzi.
Mimo to nie przerwaliśmy tego co zaczęliśmy. Już po krótkiej chwili namiętnych pocałunków i gorących dotyków Alex pozbawił mnie bokserek i starannie się mną zajął. To było tak przyjemne, ży bardzo szybko doszedłem. Kiedy już mieliśmy pójść na całość, ktoś z całej siły załomotał w drzwi domku. Byłem akurat w trakcie długiego i bardzo głośnego jęku, więc przycisnąłem sobie rękę do ust, ciężko dysząc, wpatrzony w oczy Alexa. Mężczyzna był szczerze ziirytowany faktem, że ktoś nam przerwał.
- Zabiję tego kogoś - szepnął i pocałował mnie w czoło. - Musi chwilę poczekać aż obydwoje ochłoniemy...
Alex był zbyt wściekły, by móc być dłużej podniecony, więc jako pierwszy wyszedł z sypialni zobaczyć kto przyszedł. Ja dołączyłem do niego dopiero po paru minutach, ubrany już w czystą bieliznę, czerwone spodenki i biały podkoszulek.
- Zgłoszę to na policję!
To zdanie raz po raz wykrzykiwał nasz nieoczekiwany gość, wielki jak stodoła, otyły mężczyzna. Wyglądał jak rozwścieczony byk. A raczej świnia.
- Pedalstwo powinno być zabronione! Co się dzieje z tym światem?! Tak nie można!
Ach. Więc o to chodziło, pomyślałem i zerknąłem na Alexa, który po prostu stał z założonymi rękoma na piersi i patrzył na intruza, kompletnie nie wzruszony.
- Możecie sobie robić co chcecie, ale w swoim domu, a nie tutaj, gdzie są inni turyści! To obrzydliwe!
- Baardzo przepraszamy - odezwałem się nagle. - Naprawdę, postaramy się więcej panu nie przeszkadzać.
Mężczyzna prychnął i wściekły odwrócił się, by następnie trzasnąć za sobą drzwiami. Z uniesionymi brwiami popatrzyłem na Alexa, który wydawał się być poirytowany.
- Byłem wczoraj za głośny, nie? - spytałem z uśmiechem.
- I dzisiaj też - odparł z burknięciem. - Jemu to przeszkadza, ale mi wcale a wcale! Jeeezu, co za gbur.
Zaśmiałem się i pacnąłem go w pierś. Burknął coś pod nosem, a ja poszedłem do sypialni, z której zabrałem tacę z jedzeniem. Zaniosłem ją do salonu, gdzie szybko zjadłem naleśniki i wypiłem sok.
- Ej, to było ponoć dla mnie! - sapnął z oburzeniem Alex.
- Masz w kuchni. Wcześniej jakoś nie chciałeś - odparłem ze wzruszeniem ramionami.
Alex nachylił się z uśmiechem i pocałował mnie w usta, zanim zdąrzyłem zlizać dżem. Po chwili odsunął się i poszedł do łazienki, by wziąć prysznic.
Podczas gdy Alex się kąpał, ja mimowolnie powróciłem myślami do Nowego Jorku i wszystkiego co się tam działo. Zastanawiałem się, czy dalej dostaję te dziwaczne listy i zdjęcia. Nie miałem pojęcia, ale miałem nadzieję, że wkońcu znudziło się temu, co mi grozi.
Nie wiem czemu, ale zapragnąłem nagle porozmawiać z Hintą. Od dawna nie miałem takich myśli, więc to było naprawdę coś. Po prostu miałem ochotę mu się wygadać, poradzić. Nawet na niego nawrzeszczeć i uderzyć, ale byleby stanąć z nim twarzą w twarz.
Zanim zdążyłem się powstrzymać, złapałem telefon i wybrałem jego numer. Miałem tylko nadzieję, że go nie zmienił.