- Byłem z Uberem.
Hinta popatrzył na mnie jakbym zdzielił go w twarz torebką pełną cegieł. Otworzył usta, ale po chwili je zamknął. Wstał raptownie z mojego łóżka i podszedł do mnie żwawym krokiem.
- Jak to z Uberem? - warknął ostro, a mi po plecach przebiegły ciarki.
- Wrócił z Colorado. Wczoraj się spotkaliśmy... Zostałem u niego w domu na noc - odparłem cicho.
Mój brat zacisnął szczęki. Jego policzki aż poczerwieniały ze złości. Zastanawiałem się, czemu tak bardzo rozzłościł go fakt, że byłem z moim chłopakiem. Chyba miałem do tego prawo, prawda?
- Po tym jak cię zostawił? - syknął w końcu Hinta. - Nawet nie był z tobą na rozprawie - rzucił i zaczął chodzić po pokoju. - Więc niby dlaczego tak nagle się z nim spotkałeś?
- Bo chciałem się z nim spotkać. Pamiętam jak było... I nie zapomnę, ale to przecież po części nasza wina!
- Nasza? - zdziwił się. - Niby dlaczego nasza?
- Moja wina, bo nie powiedziałem mu o tobie. Twoja natomiast dlatego, że mi nie powiedziałeś o nim, kłamco! - powiedziałem coraz bardziej wściekły. Mój brzuch zaczął boleć, to samo głowa. Miałem wrażenie, że w każdej chwili może mi wybuchnąć, a mózg rozbryznąć na ścianie pokoju.
- Ja kłamcą?! - ryknął Hinta, a ja aż podskoczyłem przestraszony. - Nigdy cię nie okłamałem! Po prostu nic nie mówiłem!
- Nie ma żadnej różnicy! - podniosłem głos. - To jest to samo co kłamstwo! Mogłeś mi powiedzieć, że jesteś gejem jak ja i na dodatek wykorzystywałeś chłopaka w moim wieku!
- Nie mogłem! Przecież mówiłem, że się wstydziłem.
- Co z tego, Hinta-nii? Przecież to bez sensu. Gdybym wiedział, nie byłoby tej całej sytuacji z Uber. I może też z ... Davidem.
- Och, więc to teraz moja wina? - syknął.
- Nie! Nic takiego nie powiedziałem!
- Ale pewnie tak myślisz - prychnął. - Że twój bezużyteczny starszy brat cię okłamywał, oszukiwał i przez to David cię zgwałcił i niemal umarłeś.
Patrzyłem na niego bezradnie, nie wiedząc co zrobić, co powiedzieć. Jego słowa całkowicie wmurowały mnie w ziemię.
Hinta gwałtownie podszedł do mnie i ścisnął za ramiona, a ja byłem pewien, że będę miał siniaki po jego mocnym i bolesnym uścisku.
- Nie musisz mi tego nawet mówić, bo widzę to w twoich oczach - warknął. - Tą pogardę, którą do mnie żywisz... Wiem o tym.
Patrzyłem na niego szeroko otwartymi oczami, nie mogąc uwierzyć w to, co on do mnie mówi. Czy on naprawdę myśli, że ja tak o nim sądzę? Czy on naprawdę wierzy w to co mówi?
- Hinta... przestań - szepnąłem. - Przecież wiesz, że to nie prawda...
- Ja już nie wiem co jest prawdą a co nie - prychnął. - Moje życie to gówno.
- Hinta! - wykrzyknąłem oburzony. - Nie mów takich rzeczy! ...
Zanim zdążyłem dodać coś jeszcze, mój przyszywany brat uderzył mnie w twarz. Potknąłem się w szoku i upadłem plecami na ziemię, ręką, która była złamana przez Davida, boleśnie uderzając w kant pobliskiej szafki. Przerażony wpatrywałem się w oczy wściekłego Hinty, przyciskając obolałą dłoń do piersi. Aniki nie wyglądał na skruszonego swoim zachowaniem.
- To ty lepiej nic już nie mów - warknął ostro. - Nigdy więcej nie spotkasz się z Uberem, jasne? Nigdy więcej!
- Nie możesz! Nie możesz mi zabronić. Hinta! - wyszeptałem.
- Oczywiście, że mogę - syknął wściekły. - Nie pozwolę mu, aby cię skrzywdził!
Jego twarz nagle złagodniała. Kucnął obok mnie i pogłaskał czule po policzku.
- Nie chcę byś cierpiał. To dla twojego dobra. Rodzice już się zgodzili.
- Ale... ale na co się zgodzili?
Hinta bez słowa patrzył mi w oczy. Potem wstał z kucek i wyjął z kieszeni klucz.
- Zostaniesz tu w swoim pokoju dopóki nie znajdziemy ci jakiejś dobrej szkoły z internatem za granicą. Nigdzie nie wychodzisz. Jeszcze dzisiaj zabezpieczymy twoje okna. Przykro mi, Matt. Musisz mnie zrozumieć.
Następnie posłał mi spojrzenie pełne cierpienia i cicho westchnął. Potem wyszedł z mojego pokoju. Usłyszałem dźwięk przekręcanego kluczyka. Wstałem raptownie i podbiegłem do drzwi. Szarpnąłem za klamkę, lecz na nic.
- Hinta! Hinta, wypuść mnie! Aniki, onegai! - krzyczałem. - Aniki!
Waliłem pięściami w drzwi, ale mimo tego rabanu nikt nie przyszedł na górę, by mi otworzyć. Byłem całkowicie wstrząśnięty zachowaniem mojego brata. Dlaczego? Dlaczego zmienił się tak nagle o sto osiemdziesiąt stopni?!
Z płaczem siedziałem pod drzwiami, całkowicie wyczerpany. Zmęczyłem się krzyczeniem, ręce mnie bolały od uderzeń.
Dlaczego, Hinta-nii?
_____________________________________________
Gomene, że tak krótko, ale pisałam trochę pod presją (-_-") Następny rozdział będzie dłuższy (chyba)
No ma się rozumieć, że będzie dłuższy! ^^
OdpowiedzUsuńPoza tym...pod jaką niby presją?! Miałaś wstawić ten rozdział już jakiś tydzień temu! ;c
...
OdpowiedzUsuńChyba zaraz sam się popłacze... ;-; I dlatego że tak się czuje po przeczytaniu i też dla tego że tak krótko ;-;
Kyaaaa! Czekam na więcej =^.^=
-Yume
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział... zachowanie Hinty jest bardzo intrygujące.... czyżby mu się nie podobało to, ze jego brat jest właśnie z Uberem....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Bosz jak ty bosko piszesz *.* zakochałam sie w tym rozdziale, choć był smutny. Nigdy bym nie pomyślała że Hinta może zrobić coś takiego :O Czekam na więcej! WENY! ♥
OdpowiedzUsuńKiedy można się spodziewać następnego rozdziału? ;3
OdpowiedzUsuń