Rozdział 24
- Oskarżyciel, Matt Hiteku, proszę wstać.
Posłusznie wstałem, chociaż nogi miałem jak z waty. Trzęsłem się na samą myśl, by zeznawać przeciwko Davidowi. To było dla mnie tak strasznie... upokarzające.
- Proszę opowiedzieć o dniu, w którym zostałeś zmuszony do współżycia seksualnego przez oskarżonego - poprosił mnie sąd.
Zagryzłem wargę i odetchnąłem drżąco. Z tyłu Hinta szepnął, abym był spokojny i mówił. Tak też zrobiłem, chociaż mój mózg wzbraniał się od tego. Zbierało mi się na wymioty, gdy opowiadałem o tamtym dniu i nocy. Szczególnie, że David uśmiechał się kpiąco i parskał co chwilę. Irytował mnie. Denerwował.
A także mocno przerażał.
- Dziękuję, możesz usiąść - powiedział sędzia, zapisując sobie coś. - Teraz swoje zeznanie złoży oskarżony. Proszę wstać.
David arogancko podniósł się z krzesła. Patrzył na sędzie wyzywająco, dalej kpiąco uśmiechnięty.
- Proszę opowiedzieć o tym samym dniu, co poszkodowany.
- Poszkodowany? - parsknął chłopak. - Ten gnojek sam się o to prosił.
Zacisnąłem dłonie w pięści, wbijając wzrok w swoje kolana. Nie. Nie dam się mu sprowokować. Nie tym razem.
Nigdy więcej.
- Sam mnie zwodził. Matt zachowywał się w stosunku do mnie kokieteryjnie, jeśli tak to można nazwać. Robił wszystko specjalnie, byleby mnie sprowokować - zapewniał David, ciągle na mnie patrząc.
Usłyszałem jak Szurnięta Lili wciąga powietrze z sykiem, a mój ojciec cicho przeklina. Moja siostra natomiast przysięgała, że zabije Davida.
- Jeśli ktoś ma być tutaj poszkodowany, to tylko ja. Pewnie od samego początku obmyślał plan ze swoim kochasiem, by mnie zniszczyć - powiedział do sędziego z przekonaniem. - Obydwoje wiedzieli, że mój ojciec to wysoko postawiona osoba, więc jeżeli udupią jego syna, on straci wiarygodność i szacunek.
Miałem ochotę płakać. Czy on mówił serio? Czemu on musi być takim zakłamanym gnojem? Zgwałcił mnie, a teraz udaje zasrane niewiniątko. A po minach przysięgłych i sędziego, wnioskowałem, że są bardziej przychylni jego zeznaniom.
Błagam, nie...
- Matt Hiteku to fałszywa menda, wysoki sądzie - powiedział David.
- Proszę bez takich odnoszeń! - fuknął sędzia. - To jest sala rozpraw, nie jakiś bar!
- Tak, przepraszam - rzekł, udając skruszonego. - Tylko to przez te nerwy. Zdenerwowanie faktem, że jestem oskarżony o coś, czego nie zrobiłem.
- Nie zrobiłeś?! - wrzasnęła Lili na całą salę. - Sam się przed chwilą do tego przyznałeś, kapciu!
- Proszę o ciszę! - krzyknął sędzia.
- Ale to prawda! To David jest zakłamanym szują!
- SPOKÓJ!!! - ryknął.
Lili z oburzeniem usiadła na swoim miejscu. I tak miała szczęście, że nie wywalili jej z sali rozpraw.
David kontynuował swój monolog, a ja coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że mam ostro przesrane i chyba zaraz zemdleję lub zwymiotuję.
Zacząłem rozmyślać o Uberze. Ciekawe co teraz robił. Czy znalazł już sobie nowego chłopaka?
Żałowałem, że go tak długo okłamywałem. To nie miało sensu tak szczerze powiedziawszy. A mimo to, po prostu bałem się, że jeżeli wyjawię mu kim jest dla mnie Hinta, to on będzie chciał się z nim przeze mnie spotkać.
Byłem żałosny, to trzeba przyznać. Sam to wiedziałem. Kompletny kretyn, który ślepo wierzył swojemu eks, choremu psychicznie Davidowi. Kto by był na tyle pojebany, aby znowu wejść do tej samej rzeki?
Tylko i wyłącznie ja.
***
Po tym jak mój przyszywany brat nie wytrzymał i zaczął wrzeszczeć na Davida, sędzia zarządził piętnastominutową przerwę, aby wszyscy ochłonęli. Wyszedłem z sali z wielką ulgą wymalowaną na twarzy. Zanim ktoś zdołał mnie zatrzymać, pobiegłem do męskiej toalety na pierwszy piętrze. Wpadłem do jednej z wygodnych kabin i zamknąłem się na zamek.
Usiadłem na zamkniętym sedesie i schowałem twarz w dłonie. Za dużo. Za dużo emocji jak na jeden dzień w tak krótkim czasie. Cholera. Głowa zaczynała mnie boleć.
Chciałem znaleźć się w ramionach Ubera. Chciałem, by mnie przytulił i zapewnił, że jestem dla niego ważny.
Ale to tylko moje marzenia. Wiadome było, że Uber wyjechał do Colorado i już nie wróci dla mojego (kolejnego szczerze mówiąc) kaprysu.
Na początku naszej znajomości byłem nim zirytowany. Szczególnie jego zachowaniem. Ale z czasem zacząłem się do niego przekonywać, chociaż nie chciałem. TO było coś, na co nie miałem wpływu. Okazało się to zgubne, bo tylko zniszczyłem nam obydwojgu życie. Przez moje cholerne kaprysy, on się pogubił, ja też. Szczególnie z tą sprawą z Hintą.
Co lubiłem, a raczej kochałem w Uberze?
Najbardziej te jego przekonania i to jak się starał. To, jak strzelał fochy, rumienił się czasem zakłopotany i śmiał się z moich nieudanych kawałów. Mimo, że nie musiał, pobił z kumplami Davida, przez co wylądował w więzieniu. A to wszystko dla mnie.
Nigdy nie zapomnę jego wściekłego spojrzenia i oszołomionego wyrazu twarzy, gdy wykrzyknąłem, że Hinta to mój brat. Miał prawo być na mnie zły. Tylko nie rozumiałem, czemu wyjechał bez słowa. Czemu chociaż nie przyszedł do mnie, by zwyzywać. Sama jego obecność by mnie ucieszyła.
- Matt, jesteś tu?
Podniosłem się i wyszedłem z kabiny. Hinta ze zmartwioną miną do mnie podszedł i mocno przytulił.
- Dobrze się czujesz?
- A jak myślisz? - odparłem sarkastycznie.
- Matt, przestań...
- Przepraszam - westchnąłem. - Po prostu chcę już jechać do domu. Chcę mieć to za sobą.
Mój przyszywany brat pokiwał głową i poprawił mi czapkę na głowie. Potem poklepał po policzku. Ciągle patrzył na mnie jakbym miał zaraz zemdleć lub umrzeć.
- Nie musisz się o mnie martwić - powiedziałem.
- Muszę. Chcę. I będę - odparł ostro. - Jesteś moim braciszkiem. Zawsze będę się o ciebie martwił, mały.
- Nie jestem mały - powiedziałem ze słabym uśmiechem.
- Oczywiście, że jesteś - zaśmiał się.
Przytulił mnie, a potem wyszliśmy z męskiej toalety. Poszliśmy na górę. Dotarliśmy na miejsce akurat w momencie, gdy byliśmy proszeni o wejście.
________________________________
Gome, że tak krótko, ale w końcu się przełamałam i napisałam. Nie mam pojęcia czy jest dobre, czy złe. Jak dla mnie, raczej to drugie -_-
Nareszcie wyczekiwany rozdział! \( 9 o 9)/ Tylko czemu taki króciutki? Ale bardzo się cieszę, że wena powoli wraca. Rozdział jest bardzo dobry, więc się nie przejmuj. c: Tylko jedno mnie wkurza. Uber ty dupku. ;-; Masz mi tu zaraz wracać i błagać o wybaczenie na kolanach! :-; Czekam na kolejny rozdział, i życzę powodzenia w pisaniu! :3
OdpowiedzUsuńsmuuutneeee... chyba mam niedobór twoich opowiadań... pisz, kochanie, pisz *.* *tryb szalonej yaoistki mode on*
OdpowiedzUsuń