Gome! Przepraszam, że musicie czekać na nowe rozdziały, ale po prostu nie mam czasu na pisanie. Obiecuję, że postaram się pisać częściej. Już niedługo dodam też nowy rozdział Z miłością jak na wojnie. Pozdrawiam i miłego czytania.
Rozdział 22
-
Hinta? To ... ty?
Uber
gapił się z szeroko otwartymi oczami na mojego przyszywanego brata. W jego
oczach widziałem bezgraniczne zaskoczenie, jak i zarazem szok.
-
Ja... lepiej już pójdę - mruknął Hinta.
Co... Nie! Hinta!
Jak
oparzony poderwał się z klęczek i rzucił w kierunku Japończyka. Złapał go za
ramię i przytrzymał, patrząc na niego z wypiekami na twarzy.
Przez
dobrą chwilę nikt się nie odezwał. Cisza w sali przerywana była tylko
piszczeniem aparatur, a także stłumionych przed dopiero co zamknięte drzwi
dźwięków z korytarza szpitala. Wiedziałem, że przyszedł ten czas, czas na
wyjaśnienia. Chciałem to odwlekać jak najdłużej... może nawet przez
wieczność... ale teraz wszystko przepadło. Zrujnowane.
-
Co tu się dzieje? - wyszeptał Uber. - Nie rozumiem... Wy się znacie?
Z
pytaniem zwrócił się do mnie. Marszczył niezrozumiale brwii, ciągle trzymając
za ramię Hinte, jakby bał się, że młody mężczyzna może zaraz uciec.
-
To...
Nie
potrafiłem mu odpowiedzieć. Głos mi się załamał. Po prostu... bałem się. Chyba
tak to można określić. Tylko... nie
mogłem się już teraz wycofać. Stało się. Hinta się pojawił, a ja nie potrafiłem
udawać. Nie miałem na to siły.
-
To mój brat - odpowiedział za mnie Hinta.
Dosłownie
miałem wrażenie, że słyszę taki mistyczny gąg, który zapowiada koniec świata.
Apokalipsę.
Uber
zaczął drżeć, sam nie wiem czemu. Z szoku? Przerażenia?
-
To... twój... b-brat? - wykrztusił, zaciskając palce na kurtce Hinty. - O
czym... o czym ty pieprzysz?! - krzyknął.
Przygryzłem
dolną wargę. Rozbolała mnie głowa, zacząłem czuć, że powinienem zawołać lekarza
lub pielęgniarkę, by dali mi jakieś tabletki. Pogarszało mi się. Czułem to bez
badań i opiń innych.
-
Jak to: to twój brat?! - wydusił Uber, wbijając we mnie niezrozumiały wzrok.
-
Hinta to mój przyszywany brat! - wrzasnąłem. - Czego w tym stwierdzeniu nie
rozumiesz?!
Puścił
ramię swojego eks.
-
Ty... czemu? Czemu nic mi nie powiedziałeś? - wyszeptał drżąco, robiąc w moim
kierunku chwiejny krok. - Czemu mnie oszukiwałeś?
-
Bo na początku sam nic nie rozumiałem. Nie miałem pojęcia, że Hinta jest homo.
Dla mnie samego to był szok. Ukrywałem to, bo chciałem najpierw zrozumieć. Gdy
Hinta wszystko mi wyjaśnił, nie chciałem ci mówić, bo się bałem. Nie wiem
czemu, ale po prostu się bałem... - wytłumaczyłem. - Nie chciałem cię stracić,
Uber.
-
Dlatego... Dlatego mnie okłamywałeś?! Czy ty sobie jaja robisz?! MATT!
Zacisnąłem
zęby i powieki.
-
Nie moja wina! Byłeś inny! Nie potrafię ci tego wytłumaczyć! Po prostu... ja...
j-ja...
Nagle
zaczęło kręcić mi się w głowie. Obraz przed oczami stopniowo mi się rozmazywał,
a głos przerażonego Hinty dobiegał do mnie jakby z oddali. Zamiast tego, w
głowie narastało mi przeraźliwe piszczenie. To było tak denerwujące, że
myślałem, że zwariuję. Bolała mnie głowa. Tak strasznie bolała...
Osunąłem
się w bok. Jako że siedziałem na krawędzi, zacząłem spadać na ziemię. Walnąłem
w nią, a ból uderzył mnie tak gwałtownie... że straciłem przytomność.
*
Ciemność...
Dosłownie
wszędzie ciemność.
Unosiłem
się w nicości. Nie czułem, nie słyszałem, NIE ROZUMIAŁEM. Gdzie ja jestem?
Czemu tu jestem? Co się ze mną stało? Gdzie Uber? A Hinta?
Starałem
się wytężyć umysł, ale nie potrafiłem. Nie potrafiłem sobie przypomnieć, co się
stało. Ostatnim, co pamiętałem, to było to jak Hinta wchodzi do sali. A co
dalej? Czy Uber dowiedział się kim jest jego eks?
Rozpaczliwie
starałem się odsunąć od siebie wszechogarniającą ciemność. Chciałem się
poruszyć, obejrzeć za siebie... Ale nie mogłem. Nie potrafiłem. To było zbyt
wiele.
Uber...
Chciałem
go znowu zobaczyć. Miałem przytulić, pocałować. Tak bardzo za nim tęskniłem.
Tak bardzo się cieszyłem, gdy wpadł do mojej sali. Nie chciałem, by mnie
zostawiał. Nie mógł mnie zostawić. To byłoby zbyt przerażające.
Ale
mimo to czułem, że coś jest nie tak. Skoro wszedł do mojej sali Hinta, to na
pewno musiało się coś wydarzyć. Tylko co. Czy Uber... czy Uber jak się
dowiedział to się wściekł? Czy zwyzywał mnie? Czy powiedział, że nie chce mnie
już więcej zobaczyć?
Tęskniłem.
Po
tym co zrobił mi David, na pewno nigdy już nie będę taki jak dawniej.
Wiedziałem, że gwałt potrafi zrobić swoje. W mojej poprzedniej szkole była
jedna dziewczyna, która była zgwałcona. Od tamtego wydarzenia, zamknęła się w
sobie. Bała się tak samo, jak ja się bałem.
Wcześniej
nie rozumiałem. Albo lepiej - nie chciałem rozumieć. Tak. To było raczej to.
Wytężyłem
znowu swój umysł. Wydostań się, powtarzałem sobie w myślach. Wydostań się z tej
cholernej nicości... Matt... Matt... Matt!
-
MATT!
Czyjś
wrzask. Tak głęboki, rozdzierający... Och.
Znałem
ten głos.
To
był Uber.
Przeraźliwe
pikanie znowu się pojawiło. Narastało z każdą sekundą. Denerwujące...
-
MATT!!!
Zaczerpnąłem
gwałtownie powietrza, a moje ciało mimowolnie się uniosło, otwierając raptownie
oczy. Białe światło uderzyło mnie w oczy, na chwilę oślepiło. Piszczenie
osiągnęło najwyższy poziom.
Słyszałem...
Czułem...
...Uber...
łoooo, to je*łaś, a dzisiaj ci mówiłam, że piszesz co raz lepiej i się sprawdziło, takie destrukcyjno-filozoficzne, zacnie milordzie, zacnie :) (już nie jestem w 100 procentach (kurde, gdzie na klawiaturze są procenty?!!!) przekonana, że powinnaś ich zabić)
OdpowiedzUsuńWooooohoooo! To jest cos *-* Kocham to opowadanie! <3 Jest cudowne *-*
OdpowiedzUsuńI teraz słyszę taki głosik w glowie "wiecej... Wiecej. Wiecej! WIECEJ!" ;-; Wieeeec... Czekam na wiecej *-* Kurde... Nie przerywaj tak T-T bo az mnie cos zrzera od środka ;-; I i i jak czytam to mnie az gardło ściska *-* Genialne! Po prostu genialne!
Weeeeny :*
I kolejne niewiadome... Jestem ciekawa jak potem Uber to przetrawi na spokojnie. Bo tymi krzykami to tylko Matt'a szybciej wykończą... obaj. Mam nadzieję, że Uber się ogarnie i jakoś spokojnie przyjmie ten fakt, i że przejmie się stanem Matt'a na tyle, żeby nie robić już takich scen. Chociaż wiem, to było dla niego mega zaskoczenie... Kurcze, on może nadal coś czuć do Hinty, a z tego co pamiętam (o ile dobrze pamiętam) to Hinta nic do niego nie czuje, dlatego Matt do niego uderzył. Huh... jestem ciekawa co będzie dalej ;) Jak tam Matt zaczął omdlewać to aż oddech wstrzymałam... (...) a tak poza tym, fajny ten nowy sposób pisania... tudzież ułożenia tekstu, zależy jak kto na to patrzy ;) Weeeeny! ;* i czekam na kolejny rudział... a u mnie? Mam teraz trochę na głowie i nie mam tyle czasu, ale postaram się coś naskrobać ^^
OdpowiedzUsuńKobieto, czemu tak krótko?! Ty nie rozumiesz, że ja cierpię?! Tak genialnie, a tak krótko. Why?! To tak bardzo boli. Chcę więcej, chcę znacznie, znacznie więcej - oj, chyba żyrafa pójdzie w ruch ;-; .
OdpowiedzUsuńKocham <3