sobota, 8 lutego 2014

029

Yay, jak dawno mnie tu nie było ;-; najmocniej wszystkich przepraszam, ale mam ostry zapierdziel w szkole i domu. Przyczyniła się także wena, a raczej jej brak. Jeszcze raz przepraszam i postaram się teraz dodawać szybciej nowe rozdzialiki ;)
I przepraszam, że to będzie takie krótkie, ale po prostu na dłuższe nie mam kompletnej weny ;-;


Rozdział 29

Nie mogłem zostać w tym domu. To było dla mnie zbyt ciężkie.
Drzwi były zamknięte, ale wciąż miałem okno. Mimo że do gleby miałem jakieś trzy-cztery metry, udało mi się zsunąć po rynnie bezpiecznie na dół, mimo obolałej ręki.
Idąc po jasnym chodniku, mijając innych ludzi, zastanawiałem się, czemu Hinta tak nagle się zmienił. Nie rozumiałem co w niego wstąpiło.
Cholera...
Szczerze powiedziawszy bałem się wrócić do domu. Nie chciałem zostać zamknięty przez Hintę i resztę rodziny. Jedyną osobą, do któej mogłem się zwrócić, był Uber. Tylko nie wiedziałem, czy zgodzi się mnie przyjąć. A także pod znakiem zapytania byłą jeszcze jego rodzina.
Przez blisko półgodziny chodziłem tam i powrotem na trzech metrach chodnika i głowiłem się, czy iść do Ubera, czy nie.
W końcu się zdecydowałem i poczłapałem do jego domu.
* * *
- Ułaaaa!!! Nie mogę uwierzyć, że Hinta taki się stał!!!
- No już, już spokojnie - uspokajał mnie Uber, głaszcząc po włosach. - Wszystko będzie dobrze.
Płakałem jak małe dziecko, tuląc się do szczupłego torsu  Ubera. Moje łzy wsiąkały w jego koszulkę, ale on nie zwracał na to uwagi. Tulił mnie do siebie jak małe dziecko, trzymając mnie na kolanach i plecami opierając się o swoje łóżko. Wiedziałem, że musiało mu być niewygodnie, siedząc na ziemi, ale on się naprawdę nie skarżył. Był taki uroczy...
- Nie płacz już, głowa zaczyna mnie boleć - westchnął Uber i pogłaskał mnie po policzku.
- Bu! ... Ale... ale Hinta mnie teraz nienawidzi...
- Raczej mnie, nie ciebie - odparł z grobową miną. - Pewnie teraz obmyśla plan wbicia mnie na pal...
Parsknąłem śmiechem, a łzy jeszcze bardziej potoczyły się po moich policzkach.
- Przepraszam! - zawołałem.
- Przecież nic się nie stało - westchnął po raz setny dzisiaj i nachylił się, by mnie pocałować.
Gdy nasze usta się złączyły, po moim ciele przeszedł miły prąd, który dotarł do moich najintymniejszych sfer. To było bardzo przyjemne, więc objąłem Ubera ramionami za szyję i pogłębiłem pocałunek, chcąc więcej. Chłopak wsunął jeden palec za pasek moich spodni, mocno mnie do siebie tuląc. W końcu po chwili oderwał mnie siłą od siebie, trzymając mnie za ręce. Obydwoje byliśmy mocno zarumienieni.
- Chyba nie powinniśmy... - wyszeptał.
- Ale nie mam nic przeciwko - odparłem lekko dysząc.
- Mogę nie być w stanie się powstrzymać przed czymś więcej niż pocałunkami...
- Nie mam nic przeciwko - powtórzyłem głośno.
Uber z miną niepewnego człowieka znów się do mnie nachylił i pocałował. Jego dłonie z niewyobrażalną delikatnością zaczęły błądzić po moim ciele i...

CDN

3 komentarze:

  1. No nieeeee... A tak czekałem ;-; Chociaż trochę Cię rozumiem >.< Z utęsknieniem będę czekał na dalszy ciąg tej historii :3
    Weny~ =^.^=
    -Yume

    OdpowiedzUsuń
  2. Nienawidzę! Tak,tak nienawidzę Cię,dobrze zrozumiałaś. (XDD)
    Męczysz mnie, spodziewałam się już......... aktu miłosnego ._.
    Bu,Viv. W takim momencie... *smutna mina neko*

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    och nawet nie wiesz jak ja się bardzo cieszę z rozdziału... już myślałam, że je porzuciłaś... bardzo ciekawy rozdział... końcówka mnie przeraziła, bo mam wrażenie, że w takiej scenie wpadł do pokoju wściekły Hinta...
    mam do Ciebie droga autorko pytanie odnośnie Twoich innych blogów, bo cóż przyznam, ze bardzo czekam tam na kontynuację, i chyba zwłaszcza „jak na wojnie”....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń