sobota, 5 kwietnia 2014

035

O jejuśku. Dość dużo ostatnio piszę. Chyba uderzyłam się w głowę... Nowe rozdzialiki są także na blogu z Wojną ! Zapraszam do czytania c:

Rozdział 35

- Och, widzę, że noc była całkiem ekscytująca - powiedziała do mnie Stephanie następnego dnia, gdy układałem książki na półkach. - Masz malinkę na szyi.
- Nie moja wina, że Alex uwielbia robić mi takie ślady, nawet jeśli się nie kochamy - odparłem ostro.
- To rozpuść włosy - zaproponowała Bella. - Masz związane w wysokiego kuca włosy, które idealnie by zasłoniły malinkę. Czemu tego nie zrobisz?
- Ponieważ wpadają mi do oczu.
Stephanie i Bella zachichotały jak małe dziewczynki. Skończyłem swoją robotę i poszedłem do kasy.
Przez kolejne dwadzieścia minut użerałem się z dwoma młodymi dziewczynami, które bezwstydnie próbowały zaprosić mnie na jakąś imprezę. Kiedy odmówiłem, obydwie zaczęły się skarżyć na jakość książek i ogólnie nażekać jak dwa naburmuszone bachory. I pomyśleć, że ja także byłem w takim wieku.
Aż ciary przechodzą po plecach.
Na przerwie pogadałem z Alexem. Opowiedział mi o tym jak jego szef zbeształ go za wygląd w pracy. No cóż, nie zdziwiłem się. Idąc dzisiaj rano do pracy, Alex ubrał wyświechtane dżinsy, szare trampki, a na górną część ciała założył białą koszulę z czerwonym krawatem i czarną marynarkę. Ten idiota za grosz nie miał poczucia stylu. Nie żebym ja miał, ale jednak jego głupota w temacie mody aż raziła po oczach.
Skończyliśmy rozmawiać dopiero gdy ustaliliśmy, że przyjedzie do mnie do pracy jakoś tak po dziewiętnastej i zjemy razem kolacje przyrządzoną przeze mnie. Zażyczył sobie lasagne.
Wróciłem do sklepu, lecz tym razem miałem dyżur w informacji. Nie było za dużo ruchu, więc po prostu grałem na komputerze w pasjansa. Typowa gra znudzonego pracownika.
Musiałem przerwać, bo podszedł do mnie klient.
- Przepraszam, gdzie znajdę dział z książkami Stephena Kinga?
Podniosłem wzrok i zamarłem. Przede mną stał dorosły Uber Slowe.
Chłopak, nie pomyłka, mężczyzna, zmienił się przed te pięć lat. Teraz miał krótkie włosy zaczesane do tyłu. W lewym uchu tkwił jeden kolczyk - nazywany chyba tunelem. Rysy jego twarzy zmężniały, szczęka stała się jeszcze bardziej wyrazista. Był tego samego wzrostu co pięć lat temu, ale ciało miał bardziej wysportowane. Ubrany był w dżinsy i czarną bluzę z podwiniętymi rękawami, więc mogłem dostrzec tatuaż w postaci płomieni i różnych dziwnych zawijasów na jego lewym przedramieniu.
- Hej, słyszysz mnie? - Z zamyślenia i głębokiego szoku wyrwało mnie jego natarczywe machanie ręką przed moimi oczami. - Szukam książek Stephena Kinga - powiedział i na chwilę się zamyślił, cały czas obserwując mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami.
Uber Slowe mnie nie pamiętał. Ha! Jeśli mu o sobie nie przypomnę, on po prostu sobie wyjdzie i będziemy żyć tak jakby to się nigdy nie zdarzyło.
- Już, proszę za mną - powiedziałem i wyszedłem zza lady informacji, kierując się do odpowiedniego działu.
- Hej, czy my się przypadkiem nie znamy? - spytał nagle. Moje serce biło jak oszalałe. - Kojarzysz mi się z moim starym przyjacielem... Masz może na imię Matthiew?
- Nie - odparłem ostro. - Tutaj są wszystkie książki Stephena Kinga. W razie jakichkolwiek pytań, proszę podejść do informacji. Miłego dnia.
Zrobiłem krok w bok. Uber wciąż mi się przyglądał. Już gdy miałem odejść, podbiegł do mnie Brian.
- Panie Hiteku, kierowniczka prosiła, by zajął się pan rozliczeniem za tamten tydzień, gdy skończy pan dyżur na informacji.
Kurwa.
***
- Hi... Hiteku? Matt Hiteku?! - wydusił Uber, gdy Brian odbiegł. - Hej, czekaj no, Matt! - powiedział, łapiąc mnie za ramię, bo widział, że zamierzam uciec gdzie pieprz rośnie. - Jezu! To naprawdę ty!
- I co z tego? - warknąłem. - Jestem w pracy, sorry, ale nie mogę rozmawiać.
- Jaja sobie robisz? Matt, porozmawiaj ze mną, proszę!
Popatrzyłem na niego. Miał zdesperowany wyraz twarzy.
- Nie chcę z tobą rozmawiać. Zerwaliśmy pięć lat temu. Nie ma o czym rozmawiać, Uber.
- Oczywiście, że jest! - oburzył się, a jego uścisk na moim ramieniu stał się jeszcze silniejszy. - Ja... chciałbym znów się z tobą przyjaźnić. Znów z tobą być. Ty tego nie chcesz?
Patrzyłem na niego jak na kretyna. Między mną a nim już nic nie było. Nie chciałem mieć z nim nic wspólnego. Chciałem o nim zapomnieć!
A on mi proponował ponowne zejście się.
- Uber, jeśli nie puścisz mojej ręki, kopnę cię w jaja tak mocno, że chirurdzy przez tydzień będą ci je wyciągać z dupy.
Zaskoczony mężczyzna puścił mnie i zrobił krok w bok. Chciał coś powiedzieć, lecz ja się szybko oddaliłem.
- Matt! MATT!
Zamknąłem się w pokoju dla personelu i usiadłem zdenerwowany na kanapie. KUSO! Głupi Uber.
Zresztą, co on robił w Nowym Jorku? Mieszkał tu? Boże, dlaczego mnie tak każesz? Co ja ci takie zrobiłem Panie?
***
Wieczorem przy kolacji z Alexem opowiedziałem mu o zaistniałej sytuacji z Uberem. Przyjął to na spokojnie. On mi ufał i nie mógł mnie podejrzewać o zdradę. Po prostu nie mógł!
Mimo to, wiedziałem, że pod maską spokojnego gościa aż w nim się gotuje. Z niewiadomych mi powodów nie lubił Ubera. Nie chciał, bym miał z nim coś wspólnego teraz, gdy jestem z nim. Chciał, bym myślał tylko i wyłącznie o nim. Był o mnie zazdrosny, nawet jeśli tego nie pokazywał.
Zadzwonił dzwonek. Popatrzyłem na Alexa. Nie spodziewałem się żadnych gości. Cholera. Podejrzewałem, że to był Uber. No i oczywiście miałem rację.
- Mogę otworzyć za ciebie - zaproponował Alex.
- Nie - odparłem ostro. - Obydwoje jesteście zaborczy. Jeszcze mi się tu na siebie rzucicie!
- Kto zaborczy?! Że niby ja? - oburzył się.
- Idź do kuchni pozmywaj naczynia. W razie czego cię zawołam. Okej?
- No okej - westchnął i poczłapał na boso do kuchni. Po chwili usłyszałem cichy szum wody.
Wziąłem głęboki oddech. Potem otworzyłem drzwi. Uber uśmiechał się od ucha do ucha.
- Wyglądasz jak kompletny debil, Uber - powitałem go z miłym uśmiechem.
Mężczyzna parsknął śmiechem.
- Aż tak bardzo nie chcesz mnie widzieć? - spytał po chwili, gdy lekko posmutniał.
- Tak. Jesteś przeszłością. A ja zniszczyłem most, który łączy mnie z przeszłością, czyli również i z tobą - wytłumaczyłem spokojnie.
- A rodzina?
- Z nikim nie utrzymuje kontaktów. No, może z prawie nikim.
Uniósł brwi, ale nie kontynuowałem swojej wypowiedzi. Za to spytałem:
- Skąd masz mój adres.
- Och, twoja szefowa mi go dała, gdy podałem się za twojego starszego, zmartwionego brata.
- Hm. Sprytnie - przyznałem.
- Hej, Matt, pozwól mi wejść, co? - poprosił. - Pogadamy na spokojnie.
- Nie.
- No weź - zaskomlał.
- NIE ROZUMIESZ SŁOWA NIE?! - spytałem twardo.
Jego wzrok powędrował nagle ponad moim ramieniem. Wpatrywał się w Alexa, który nagle znikąd pojawił się dwa metry ode mnie, a kamiennym wyrazem twarzy, z rękoma splecionymi na piersi.
- Matt nie jest sam, więc cie nie wpuści. Daj sobie koleś spokój i spieprzaj w podskokach - powiedział spokojnie. Aż mi po plecach przeszły ciarki. Gdy Alex mówił tak spokojnie i na dodatek miał taką minę, oznaczało to to, że jest na maksa wkurzony. Wtedy najlepiej się go słuchać i nie wchodzić mu w paradę.
- A ty to niby kto? - warknął Uber.
- Jestem aktualnym chłopakiem Matta - odparł i położył mi rękę na ramieniu. Jak władczo, przeszło mi przez myśl.
- Jesteś z nim? - spytał mnie Uber. Kiwnąłem głową. - Dlatego nie chcesz ze mną być? - Kolejne kiwnięcie. - Jeśli go zlikwiduję, to będziesz ze mną?
- Że co proszę?

2 komentarze:

  1. No, no, no, robi się interesująco ^^ Fajnie, fajnie, a nawet genialnie! Heh, nie mogę się doczekać aż Uber go zlikwiduje...;> No, czekam na kolejne rozdziały, już się za wojne zabieram, tak więc na razie spadam, siema :D
    - Gupia ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    Uber się pojawił w te księgarni, w której pracuje Matt, ni4e poznał go choć wydawał mu się znajomy, gdyby Braian nie zwrócił się do niego to ten nic by się nie dowiedział, końcówka ciekawa, ciekawe co miał tak naprawdę na myśli...
    Dużo weny życzę Tobie
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń