środa, 16 kwietnia 2014

036

Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się będzie podobał.
Chciałabym polecić blog mojej kochanej Yumi-chan, która wspiera mnie jak nikt inny : http://opowiadania-yaoi-autorstwa-yumi-chan.blogspot.com . Taka mała reklama. Naprawdę uważam, że świetnie pisze. A najciekawsze jest to, że ja wiem, że ona się dopiero rozkręca.
Ten rozdział z dedykacją właśnie dla Ciebie, Yumi-chan!

Rozdział 36

- Że co proszę? - wyrwało mi się. Uber wydawał się całkowicie spokojny i pewny swoich słów. Jego mina była wręcz kamienna. - Uber, o czym ty gadasz? Nie zostawię dla ciebie Alexa! - zdenerwowałem się.
- Wszystko się może jeszcze zmienić - odpadł mężczyzna i wzruszył ramionami. -  Podobnie jak było z Davidem.
Stężałem. Ja naprawdę od bardzo dawna starałem się nie myśleć ani o Davidzie ani o przeszłości. Zostawiłem to za sobą. Nienawidziłem powracać do tych wspomnień. Mimo że minęło już ponad pięć lat od zgwałcenia mnie przez Davida, to czasem nie potrafiłem powstrzymać odruchu wymiotnego po przypomnieniu sobie tego wszystkiego.
Moje przemyślenia trwały jakiś ułamek sekundy. Gdy już miałem odpyskować Uberowi, nagle koło mnie przeszedł Alex, a jego zaciśnięta prawa pięść wylądowała prosto na policzku mojego eks. Zanim zdążyłem zareagować, mój chłopak po raz drugi uderzył go w twarz tą samą pięścią, a także kopnął go kolanem w brzuch. Uber zgiął się w pół i poleciał w tył. Uderzył o przeciwległą ścianę. Przycisnął dłoń do nosa, z którego obficie leciała krew. Był zaskoczony gwałtownością Alexa. Ja także. Jeszcze nigdy nie widziałem, by kogoś uderzył.
Alex nachylił się nad Uberem. Stał do mnie tyłem, więc nie widziałem jego twarzy, ale zapewne była przerażająca.
- Te, zasrany pajacu - odezwał się Alex grobowym głosem. - Odezwij się do mojego chłopaka jeszcze chociażby słowem, to skopię ci dupę tak mocno, że rodzona matka cię nie pozna. Spieprzaj z tąd w podskokach, albo nie ręczę za siebie.
Wstał i wrócił do mieszkania. Zrobiłem krok w tył, a on złapał drzwi. Zanim je zamknął, powiedział chłodnym głosem do Ubera:
- Jeżeli jeszcze raz cię zobaczę chociażby jakieś trzydzieści metrów od Matta to cię zabiję.
Zatrzasnął drzwi i pozamykał wszystkie zamki. Odwrócił się do mnie i oparł czoło na moim ramieniu. Objął mnie i przytulił.
- Przepraszam - westchnął. - Poniosło mnie. Nie powinienem się przy tobie unosić.
- Um... nie. Nic się nie stało. To nie twoja wina. Jeszcze chwila a sam bym mu przywalił.
Przytuliłem się do niego całym ciałem i pocałowałem w obojczyk. Alex zamruczał jak zadowolony kotek i wsunął dłonie pod moją koszulkę.
- Hmm... Kociaku, może byśmy się tak przenieśli do sypialni...? - spytał.
- Nie-e - odparłem, śmiejąc się lekko pod nosem. - Jeśli to zrobimy, nie będę mógł jutro chodzić, a mam sporo do załatwienia na mieście.
- Bu.
- Haha, nie narzekaj! - parsknąłem i odsunąłem się od niego.
***
Przez wizytę Ubera w moim mieszkaniu w nocy byłem niespokojny. Wzmianka o Davidzie sprawiła, że ta osoba przyśniła mi się. Obudziłem się w środku nocy, zlany potem, z łzami w oczach, wrzeszcząc wniebogłosy. Alex także już nie spał, obejmując mnie ramionami od tyłu.
- Ci... cii... Już spokojnie, Matt. Spokojnie. To tylko sen... Tyyyylko sen.
Gładził mnie po mokrych włosach i czole, chaotycznie składając krótkie, uspokajające pocałunki na mojej szyi i ramionach. Drżałem cały, nie mogąc się uspokoić. Przed oczami wciąż miałem twarz Davida, a na ciele czułem jego dotyk. To było naprawdę okropne.
- Uuu - zawyłem i odepchnąłem od siebie Alexa. Zacząłem drapać się po ramionach i brzuchu, jakbym chciał zdrapać z siebie te okropne wspomnienia.
- Matt, przestań! - wykrzyknął Alex. - Przestań, robisz sobie krzywdę!
- Nie - załkałem zaciskając oczy i zwijając się w kłębek. - Przestań, David... Proszę...
Alex złapał mnie za ramiona i zmusił do otwarcia oczu. Wtedy powiedział ostro:
- Matt, Davida już nie ma! Popatrz mi w oczy! To jestem ja, nie on. Dotknij mnie, upewnij się, jeżeli chcesz. Jestem przy tobie, ochronię cię. Proszę, nie bój się, Matt. Proszę, nie płacz...
Przytulił mnie do siebie i zaczął lekko kołysać. Po chwili przestałem płakać, ale nie drżeć. Objąłem Alexa w pasie i wtuliłem twarz w jego tors.
Gdy ponownie zasnąłem, nie miałem już koszmarów. Rano się obudziłem, wciąż leżąc wtulony w Alexa. Mężczyzna nie spał. Przez cały czas wpatrywał się we mnie niespokojnym wzrokiem.
- P-przepraszam za noc - wydukałem, odgarniając włosy z twarzy. - Ja...
- To nie twoja wina - przerwał mi. - Nie jesteś niczemu winny. Koniec tematu, Matt. Mówię całkowicie serio.
Pocałował mnie delikatnie i wstał z łóżka. Podążałem wzrokiem za jego zwinnymi ruchami, gdy ubierał koszulkę i dresy. Alex niemal zawsze spał w samych bokserkach. Ja się od niego tego nauczyłem.
Alex posłał mi czuły uśmiech i pocałował mnie w czoło, głaszcząc po głowie.
- Zrobię ci śniadanie. Weź prysznic.
- Yhm - mruknąłem.
Mężczyzna wyszedł a ja wstałem i ruszyłem do łazienki. Stanąłem przed dużym lustrem i popatrzyłem na swoje odbicie. Po moim wczorajszym napadzie zostały mi ślady. Czerwone szramy od paznokci znajdowały się na moich ramionach i przedramionach, a także na brzuchu i piersi.
- Kuso - syknąłem i zdjąłem bokserki, potem wszedłem pod prysznic. Gorąca woda całkowicie mnie zbudziła.

- Na śniadanie nale... huh? Co jest?
Alex był zdziwiony ponieważ wszedłem nagle do kuchni i zamiast usiąść przy stole, podszedłem do niego i mocno przytuliłem od tyłu. Po chwili odwrócił się do mnie i odwzajemnił uścisk.
- Naprawdę, Matt - zaśmiał się. - Nie jesteś dziś sobą. Siadaj i jedz.
- Przepraszam - wymamrotałem.
- Nie masz za co - westchnął.
- Ale jednak...
- Kociaku, siadaj i jedz.
Posłuchałem go. Wolałem nie ryzykować jakiejkolwiek kłótni. Nie chciałem tego.
***
Rozstaliśmy się o godzinie dziesiątej. Ja musiałem iść do urzędy, a Alex miał wolne. Pojechał do siebie, obiecując, że będzie na mnie wieczorem czekać razem z zamówioną kolacją.
Gdy załatwiłem to co potrzebowałem załatwić, poszedłem do pierwszej lepszej knajpki i zjadłem lunch. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Gdy odebrałem, usłyszałem pełen podniecenia głos:
- Kyaa! Max mi się oświadczył!
Zakrztusiłem się kanapką. Gdy zdołałem normalnie oddychać, spytałem zdławionym głosem:
- Bibliotekarz?
- Ej, on już od dawna nie pracuje jako bibliotekarz! - obruszyła się Lili. - Przecież wiesz, że Max teraz jest tym całym prezesem w firmie swojego ojca. Jezu, nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, gdy poprosił mnie wczoraj o rękę.
- No właśnie słyszę. Hm. Tylko dziwię się, że Max dalej wytrzymuje wszystkie twoje perwersje.
- Matt, bo zrobię ci krzywdę - zagroziła grobowo. Ale potem dodała ucieszona:
- Max lubi moje perwersje. Jak każdy facet.
- Ech, nie mogę uwierzyć, że jesteś z facetem starszym od siebie. Max ma szczęście, że ma tak młodą narzeczoną, wiesz?
- Ej, to tylko dziesięć lat różnicy. Nie aż tak dużo, znam pary z różnicą wieku czterdzieści lat.
- No tak, ale wiesz, ja się podkochiwałem w tym facecie.
- Ale mi go nie odbierzesz, prawda? - spytała słodko. - Bo wtedy znajdę cię i wykastruje.
- Też cię uwielbia, Lili.
- No wiem, frajerze.
Parsknąłem śmiechem. Upiłem łyk wody i rzuciłem niby od niechcenia:
- Wiesz, spotkałem wczoraj Ubera.
Tym razem to ona brzmiała jakby się czymś dławiła.
 - Słucham? - pisnęła zszokowana. - Ja-jakim cudem?
- Wygląda na to, że mieszka tu w Nowym Jorku. Spotkaliśmy się przez przypadek u mnie w pracy i...
Wytłumaczyłem jej wszystko od początku, nie pomijając nawet nocy. Lili była dla mnie jak siostra. Anabel pod żadnym względem nie mogła się z nią równać. Zarówno z charakteru i wyglądu Lili była o niebo lepsza od mojej biologicznej siostry.
Lili przez te pięć lat zmieniła się równie mocno co ja. Była wysoka, wcześniej długie czarne loki, teraz miała krótko obcięte, słodko okalając jej twarzyczkę z zarysami japońskich korzeni. Szare oczy należały już do kobiety, która wie czego chce i pragnie najbardziej w życiu. Może i dalej była lekko psychiczna, ale dalej w pewien sposób zabawna. Gdy Lili skończyła szkołę, na jaw wyszedł jej związek z Maxem. Jej rodzicie nie mieli nic przeciwko, więc pozwolili jej zamieszkać z Lorensem, pod warunkiem, że dalej będzie się uczyć i pójdzie na studia. Lili kochała Maxa. Widać było, że jest szczęśliwa u boku swojego partnera. Tak samo było ze mną i Alexem.
- Mogę cię odwiedzić? Przyjechałabym do ciebie, może po drodze spotkałabym Ubera i skopałabym mu tyłek... Co ty na to?
- Hm. Brzmi fajnie - odparłem.
- Okeeey. Przylecę najbliższym samolotem. Dam ci znać jak wyląduję. Pójdziemy na zakupy, te sprawy - zaświergotała radośnie. - Pomożesz mi w wyborze sukni ślubnej.
- Nie lepiej, by zrobiła to jakaś kobieta?
- Ale ja chcę ciebie!
- Haha, rozumiem - zaśmiałem się. - Czekam z niecierpliwością, szalona kobieto.
- Okej!

3 komentarze:

  1. Heh, teraz jakoś się bardziej na Alexa nastawiłam - Uber był chamski 0 nie musiał mówić o Davidzie, wiedział, że Matt nie chce o tym nawet słyszeć. Wiesz, na początku wolałam Ubera, ale cóż poradzić, Uber i Alex to są dwa typy seme które kocham najbardziej. Uber z początku troszkę tajemniczy i romantyczny i w ogóle, a Alex jest taki opiekuńczy. Heh, za to Matt odbiega kompletnie od mojego pojęcia Uke - albo mały, niewinny, strachliwy albo wiecznie wkurzony na swojego seme, bardziej odważny, chociaż dalej w tych sprawach nieśmiały - oba rodzaje są kochające i niezdecydowane. Haha, takie moje stereotypy XD Dlatego u mnie zawsze są postacie tego typu, ale dobrze, że nie wszędzie, bo można by się zanudzić na śmierć :D U ciebie myślę, że jest bardzo fajnie i w ogóle świetne jest to, co piszesz - tak bardzo love <3333 Tak więc pisz, mam nadzieję, że jak zawsze zrobisz świetną kontynuację twojej historii i czekam z niecierpliwością ;D Chyba już nie muszę wspominać, że rozdział mi się podobał, hm? c;
    - Gupia ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Viva, jak mogłaś - wzruszyłam się ! ;_;
    Szalenie Ci dziękuję, to było naprawdę miłe z twojej strony. Jak mam ci się odwdzięczyć moja wariatko?
    Rozdział bardzo mi się podobał. Uber totalnie się zmienił, a szkoda, bo bardzo go lubiłam. No cóż, teraz trzymam kciuki za Alex'a! Fajny z niego typ faceta :3.

    Jeszcze raz dziękuję droga Viv.
    Pozdrawiam i życzę weny~

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    reakcja Alexa bardzo mi się podobała, taki troskliwy, zastanawia mnie co Uber miał tak naprawdę na myśli, czy to wszystko było zaplanowane..
    WENY
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń