Rozdział 4
- AAAAAAAAA!!!!!
Wybiegłem z pokoju Szurniętej Lili. Wolałem być przy Uberze i Davidzie. Nigdy więcej. Nigdy więcej nie wejdę do damskiej części. Niiiiiiiigdyyyyyy!!!
Pobiegłem do swojego pokoju. Na szczęście Uber dalej latał po szkole. Tak więc usiadłem na łóżku, uzbrojony w paralizator. Dobrze być przygotowany, prawda? Kurcze, Hinta o mnie dba. Naprawdę.
Westchnąłem i zerknąłem w bok. Ghhh! Uber zrobił taki burdel, że nawet na moim biurku były jego rzeczy. Wśród sterty książek i kartek dostrzegłem jego gacie. Boże, co za fleja...
Opuszkami palców rzuciłem jego jaskrawo zielone gatki mu na łóżko. Potem zacząłem przenosić książki. Gdy podnosiłem jakiś zeszyt, z jego wnętrza wypadła koperta, która się rozkleiła. Chyliłem się po nią i zamarłem zaskoczony.
Z rozklejonej koperty wypadło zdjęcie. Był na niej Uber. I... Hinta, mój przyszywany brat. Na fotografii miał jakieś osiemnaście lat, a Uber trzynaście, czyli był w moim wieku. Tylko... co Hinta tam robił? Skąd się znali?
Na zdjęciu młody, uśmiechnięty od ucha do ucha Uber obejmował jedną ręką wyższego od siebie, też uśmiechniętego Hinte, który czochrał mu włosy. Wyglądał na zadowolonego i szczęśliwego. Stali na balkonie, z widokiem na morze.
Szczerze powiedziawszy to nie rozumiałem tego wszystkiego. Uber i Hinta? Czemu są razem na zdjęciu?
- Acha! Tu jesteś! - wykrzyknął mój współlokator, wpadając do pokoju. - Mam cię!
Uśmiechał się, ale gdy zobaczył co trzymam w ręce, przestał zaskoczony i zatrzymał się metr ode mnie.
- Eto... Co robisz? - spytał niepewnie.
- Przez przypadek wypadło, gdy zbierałem twoje rzeczy - odparłem. - Kto to jest? - zapytałem, wskazując na Hinte. Chciałem go sprawdzić.
Uber przez chwilę się wahał, czy powiedzieć mi prawdę. Zastanawiałem się, czy Hinta mu kiedyś o mnie mówił, skoro się znają.
- To mój przyjaciel. Mój... były chłopak. Zerwaliśmy dwa miesiące temu.
Dosłownie mnie zamurowało. Że co? Że niby Hinta to gej? Przecież nigdy mi tego nie mówił! Gdy ja użalałem się nad swoją orientacją, on mnie wysłuchiwał. Dlaczego nic mi nie powiedział?!
A na dodatek, dlaczego nie wiedziałem o Uberze? Oni byli razem? Od kiedy? Przecież Hinta był o pięć lat starszy od nas obydwoje.
- Poznaliśmy się krótko przed zrobieniem tego zdjęcia. Zaczęliśmy chodzić ze sobą, gdy skończyłem piętnaście lat - wytłumaczył Uber. - Nie przeszkadza ci fakt, że jestem gejem, prawda? Sam nim jesteś - dodał nieco pewniej.
- Nie interesuje mnie to - warknąłem zirytowany, rzucając w niego zdjęciem i kopertą. - Denerwujesz mnie. Ty i David.
- Przecież to twój eks. Eks musi denerwować - zachichotał.
Piorun mnie trzasnął dosłownie.
- Skąd wiesz?! - pisnąłem wściekle.
- Powiedział mi, gdy cię goniliśmy. Próbował mnie namówić, bym dał ci spokój, bo chce cię odzyskać. Ale nie. Po moim trupie - dodał z szyderczym uśmieszkiem, podchodząc do mnie. - Nie oddam cię mu.
Taaak. Paralizator to dobry pomysł.
*
Po południu odbył się niezapowiedziany apel. Czekaliśmy w rzędach na przyjście dyrektora. Na moje nieszczęście, za mną ustawili się Uber i David. Stałem w pierwszym rzędzie, przez co byłem wystawiony na spojrzenia nauczycieli.
Podskoczyłem, gdy ktoś szczypnął mnie w tyłek. Odwróciłem się i uderzyłem z plaskacza Ubera. Zaskoczony przycisnął dłoń do policzka, podczas gdy ludzie obok chichotali. Szczególnie dziewczyny.
- Czemu ja oberwałem, skoro to on? - spytał szeptem.
Zmroziłem go spojrzeniem, dając mu do zrozumienia, że jak wrócimy do pokoju to dostanie paralizatorem w tyłek.
Odwróciłem się i wlepiłem wzrok w nauczyciela w-fu, wysokiego, wysportowanego młodego mężczyznę. Był nawet przystojny. Miał fajną kozią bródkę i mały, srebrny kolczyk w brwi. Nosił czarny dres. Pewnie będzie miał fajne lekcje. Wydawał się miły, na dodatek ciągle się uśmi...
- Za co?! - pisnął Uber, tym razem z drugim czerwonym policzkiem.
- Nie łap mnie za sutki! - syknąłem, a wokół nas zaczęli się śmiać. Jakiś chłopak obok mnie niemal płakał.
Wściekły, z wypiekami na twarzy zwróciłem się w kierunku wejścia, przez które wreszcie wszedł dyre... Święty Mikołaj?!
- Ho, ho, ho! - wysapał dyrektor StCloob. - Wesołych Świąt, ho, ho, ho!
Że co, kurna?
Dyrektor StCloob miał na sobie czerwony strój mikołaja, nawet z czapeczką. Miał białą brodę, włosy i pucołowate policzki. Dosłownie jak Święty Mikołaj prosto z Bieguna.
Zaczął swoją przemowę, co chwile wtrącając swoje "ho, ho, ho", co bawiło wielu ludzi. Mnie także. Nie zwracałem nawet uwagi na Ubera i Davida, którzy otwarcie mnie macali. Kij z tym. Pewnie już cała szkoła wie, że jestem gejem. Po co mam się ukrywać, co?!
Święty Mikołaj skończył mówić i dosłownie sturlał się z podium i z jadalni. Bez jaj...
Gdy wychodziłem przez drzwi, wpadłem na małą osóbkę. Krzyknąłem, bo była to Szalona Lili z Tasakiem, teraz bez, na szczęście.
- Lili - pisnąłem zdenerwowany. - Taki zbieg okoliczności!
- Uciekłeś - powiedziała smutno. - Dlaczego?
- A bo zapomniałem, że muszę coś załatwić - zaśmiałem się. - Przepraszam!
Wyminąłem ją i uciekłem do pokoju, gdzie czekał na mnie Uber i David. Wciągnęli mnie do środka i przycisnęli do podłogi. Obydwoje uśmiechali się chytrze. Co jest grane? Mają ochotę na trójkącik czy co? Dlaczego mi to robią?
David nachylił się i pocałował mnie w usta. Uber natomiast podwinął mi koszulkę. To było... obrzydliwe.
Zacząłem nagle płakać. Powody? Właśnie mnie molestują. Miałem ochotę uciec. Dlaczego David robi coś takiego? Przecież nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. Nawet podczas seksu był delikatny i spokojny. A teraz co? Zamierzał mnie zgwałcić? Z Uberem, który romansował z moim ukochanym bratem?
- Oi, Matt - powiedział nagle Uber, wystraszony cofając ręce.
Gdy zobaczyli moje łzy, raptownie się odsunęli. Skorzystałem z okazji i obydwoje spoliczkowałem, uciekając do łazienki. Zamknąłem drzwi na zamek i drżąc na całym ciele oparłem się o drewno.
- Matt, przepraszam! - powiedział David, pukając w drzwi. - Proszę, otwórz. Przepraszam...
- Odejdź - wykrztusiłem, wycierając łzy. - Odejdźcie, obydwoje!
- Matt - usłyszałem głos Ubera.
- Wynocha! - krzyknąłem. - Wyjdźcie z tego pokoju! Obydwoje!
Przez chwilę panowała cisza za drzwiami. W końcu usłyszałem jak odchodzą, zamykając pokój. Ja schowałem głowę między nogami i zacząłem znowu płakać, nie zwracając uwagi na mijający czas.
Znowu ten dyrektor? Fajne to opowiadanko, podoba mi się... Czyżbyś starała się pisać ładniej niż zwykle?
OdpowiedzUsuńHahaha to jest przekomiczne! Lili z tasakiem jest zdrowo szurnięta... już ją lubię >D jak sobie wyobrażam to wszystko jak w anime to aż nie umiem się powstrzymać od śmiechu! XD oby tak dalej! Tylko musi to mieć jakąś fabułę ;33
OdpowiedzUsuń