Przepraszam za długą przerwę, ale miałam w domy wprowadzony stan wojenny z moją rodzinką. Mój ojciec jest pogięty. Naprawdę. A wiecie o co poszło? O jego tapetę na telefonie. Chciałam ją zobaczyć, on zaczął na mnie się wydzierać i dostałam labe. Totalna masakra -_- "Ale rodzica się nie wybiera, prawda?"
Rozdział 16
- Wy... wyjeżdżasz? - zająknął się Uber.
Pokiwałem głową.
Staliśmy na dziedzińcu szkoły, czekając aż przyjedzie po mnie szofer. Cała nasza trójką, Uber, Lili i ja, byliśmy poubierani w wiele warstw ciuchów, aby było nam ciepło. Gips mnie trochę uwierał, ale było dosyć dobrze.
- Tak. Do brata - odparłem, a z moich ust wydobył się obłok pary.
- Masz brata? - zdziwiła się Lili.
- Tak. I jeszcze siostrę, ale ona nie uznaje mnie za członka rodziny, więc mam tylko brata.
- I jedziesz do niego? - spytał cicho Uber, zaciskając dłonie na kurtce moro.
Skinąłem, nerwowo bawiąc się zamkiem walizki.
- Tak. Powiedziałem mu co się stało i uznałem, że fajnie będzie do niego pojechać, by odpocząć.
- Ale wrócisz?
Uśmiechnąłem się.
- Tak. Na pewno. Mam powód, by wrócić, więc tak będzie. Obiecuję.
Zrobiłem krok w jego stronę i uniosłem się trochę na palcach, by pocałować go w policzek. W słabym świetle nocy i starych szkolnych lamp zobaczyłem jak na jego twarzy wykwita rumieniec.
- Uber, co ty, prawiczek?
Parsknąłem śmiechem na uwagę Lili. Ta to ma wyczucie czasu. Uwielbiam ją.
Około trzech metrów dalej zatrzymało się auto. Westchnąłem i zrobiłem krok w tył.
- Będę dzwonił, obiecuję.
Szofer w garniturze i śmiesznej czapce podszedł do mnie.
- Paniczu - powiedział z lekkim ukłonem. Zabrał ode mnie walizkę i schował do bagażnika auta.
- Pa - mruknąłem do moich przyjaciół i wsiadłem do nagrzanego auta. Pomachałem im przez szybę. Uber się uśmiechnął, a w ręce Lili błysnął...
... nóż?
Normalka.
*
Siedziałem w salonie mieszkania Hinty. Było to największe pomieszczenie. Mieściła się tutaj plazma, dwa regały zawalone książkami różnych gatunków, kredens, stolik do kawy, ogromna kanapa i piękny, rzeźbiony kominek. Teraz siedząc skulony gapiłem się na płomienie owego rzeźbienia. Gdy tylko przed dwudziestoma minutami wszedłem do mieszkania Hinty, ten od razu mnie przytulił i zaprowadził do salonu, ciągle przyglądając mi się ze strachem, jakbym miał się zaraz stłuc lub połamać. Cóż, ten stan rzeczy miałem już chyba za sobą. Dwie doby po wypadku, wspomnienie Davida wywoływało u mnie odruch wymiotny i okropne drżenie ciała. Ale nie płakałem. I nie miałem zamiaru.
Do salonu wszedł Hinta z dwoma kubkami parującego kakao. Usiadł obok mnie i podał do zdrowej ręki jeden z nich. Podziękowałem i zsunąłem nogi z kanapy na drewnianą podłogę.
Hinta był dokładnie taki z wyglądu, jak opisał go Uber. Z charakteru to samo.
- Dobrze się czujesz? - spytał mój brat, dotykając dłonią mojego czoła. - Może zadzwonię po doktora żeby cię zbadał?
- Byłem już w szpitalu, aniki - westchnąłem. - A czuję się dobrze. Obolały... ale jest dobrze.
Przygryzł dolną wargę i odstawił kubek na stolik. Schował twarz w dłoniach.
- Przysięgam, że go zabiję, jeśli kiedykolwiek go jeszcze zobaczę. Jest już martwy - wyszeptał niewyraźnie.
- Hinta, daj spokój - warknąłem. - Chcę zapomnieć. A dorywanie go, zabijanie i tym podobne po prostu tylko mi przypomni. Najlepiej będzie jak zacznę udawać, że to nigdy się nie wydarzyło.
- Żartujesz sobie? Naprawdę myślisz, że jesteś w stanie KIEDYKOLWIEK zapomnieć? To niemożliwe! - wykrzyknął wściekły. - On cię zgwałcił, Matt. To nigdy nie zniknie z twojej pamięci.
- Skąd wiesz?! Psycholog, czy kto? - sarknąłem.
- Matt - powiedział ostrzegawczo, marszcząc brwi.
- Dobra, przepraszam - westchnąłem. - Po prostu jestem zmęczony. Zmęczony myśleniem o nim i o tym wszystkim. Po prostu... daj mi trochę czasu. Proszę, aniki. Parę dni.
Odwrócił wzrok i wlepił go w ogień w kominku. Upiłem łyk ciepłego kakao i odstawiłem kubek na stolik. Przymknąłem na chwilę oczy i przemyślałem jeszcze raz to, o czym miałem zamiar pogadać z Hintą. A raczej o kim. O Uberze. To było już postanowione, ale nie wiedziałem jaka będzie jego reakcja. Wszystko przyjdzie z czasem.
- Kim dla ciebie jest Uber Slowe?
Zamarł przestraszony, a ja obserwowałem jak jego skóra na twarzy blednie. Odwrócił się wolno w moim kierunku z przerażeniem w oczach.
- Skąd... skąd o nim wiesz? - wykrztusił, zaciskając dłonie w pięści.
- Chodzi ze mną do szkoły. To mój nowy przyjaciel.
Przymknął oczy i zwiesił głowę.
- Nie chciałem, żebyś się dowiedział - jęknął zrezygnowany. - Uber miał być moją tajemnicą.
- Dlaczego? - spytałem zdenerwowany. - Czemu nic mi nie powiedziałeś? Dlaczego musiałem się o tym wszystkim dowiedzieć dopiero od obcego mi jeszcze wtedy chłopaka?! Hinta, do cholery jasnej!
- Przepraszam! - zawołał. - Przepraszam, że nie chciałem ci powiedzieć! Ale zrozum, nie mogłem. On jest w twoim wieku. Gdy zaczęliśmy ze sobą być, on miał piętnaście lat! Pięć lat młodszy ode mnie! Dziecko, rozumiesz?! Nie mogłem ci powiedzieć, że umawiam się z twoim rówieśnikiem.
- Czemu? - szepnąłem. - Przecież bym zrozumiał. Nie miałbym nic przeciwko, Hinta! Przecież go kochałeś! ... Bo kochałeś... prawda?
Mój przyszywany brat zamiast mi odpowiedzieć, wbił wzrok w swoje splecione palce. Aż oniemiałem.
- Hinta... odezwij się. Odpowiedz - zażądałem. - Hinta!
Poderwał się z miejsca i z płonącymi ze wściekłości oczami zaczął krążyć po mieszkaniu.
- Co chcesz wiedzieć, co?! Że wykorzystywałem Ubera, bo jego ojciec był szefem firmy, w której chciałem pracować? Że chodziło jedynie o to, aby być blisko tego człowieka, by zyskać w jego oczach jako przyjaciel i korepetytor jego synalka? Chcesz wiedzieć, jakim byłem sukinsynem, wykorzystując dziecko?
Siedziałem jak sparaliżowany i gapiłem się na niego. Przystanął i potarł dłońmi twarz.
- Byłem żałosny. Ale zdałem sobie z tego sprawę wtedy, kiedy było już za późno. Jego ojciec się dowiedział. Nie miał nic przeciwko. Wręcz przeciwnie. Ale ja nie chciałem dłużej tego ciągnąć. Rzuciłem Ubera i wróciłem tutaj. Bo nie było sensu, by dalej udawać.
- Hinta... - szepnąłem.
- Nie chciałem, byś wiedział jakim gnojem wtedy byłem. Chowałem to wszystko przed tobą i resztą, bo się wstydziłem. Chyba rozumiesz, prawda? Nie mogłem pozwolić na coś takiego. Wtedy straciłbym twoje zaufanie. A nie chciałem.
Ukucnął przede mną i złapał moją zdrową, prawą rękę w swoje dłonie.
- Kocham cię, Matt i nie chcę cię zranić. Za nic w świecie. Już i tak za dużo wycierpiałeś. Nie chcę patrzeć na twoje łzy.
- Czyli Uber... był dla ciebie nikim?
Pokiwał lekko głową.
- Czyli nie będziesz zły, jeśli dla mnie będzie kimś ważnym?
Zaskoczony otworzył usta niczym ryba.
- He? Że co?
Zarumieniłem się zdenerwowany i poprawiłem się na kanapie.
- Pytam się, czy nie będziesz miał nic przeciwko temu, abym zaczął spotykać się z Uberem.
Siedział osłupiały i gapił się na mnie nie rozumiejąc.
- Bo on ponoć jest zakochany we mnie, Hinta. Ciągle mi to powtarza. Ja... ja nie wiem co do niego czuję, ale na pewno jest to sympatia. To na pewno. Lubię go.
Wzruszyłem ramieniem. Ciągle byłem zarumieniony, ale już nie tak bardzo.
- Ty... i ty... nie jesteś zszokowany? Tym, kim się okazałem? - wyszeptał Hinta.
- Wiesz, sądzę, że to trochę nie fair z twojej strony, ale raczej dziewięćdziesiąt procent populacji Ziemi także by coś takiego zrobiła, żeby zyskać wymarzone zatrudnienie. W pewnym sensie cię rozumiem, ale z drugiej strony mam ochotę cię zdzielić.
Parsknął, ale to parsknięcie zatuszował kaszlnięciem. Ale z niego głupi kłamca.
- Jesteś niemożliwy - sapnął. - Zawsze taki byłeś. Niby delikatny, jakbyś zaraz miał się rozpłakać, a potem nagle wyjeżdżasz z takimi tekstami. To nie jest normalne. Powinieneś się leczyć, braciszku.
Uśmiechnąłem się.
- Nie musisz mi tego mówić, bo sam o tym wiem, naprawdę. Lata praktyki robią swoje, kochany. To chyba normalne, prawda?
- Niezbyt.
- Baka.
Zaśmiał się i pogłaskał mnie po głowie.
- Przygotuję ci kąpiel. Wypij do końca.
- Hai, hai.
Wstał i odszedł, a ja rozsiadłem się na kanapie. Chociaż dobrze to ukrywałem, to faktycznie byłem naprawdę zszokowany wyznaniem Hinty. Uwiódł Ubera tylko do swoich celów? Kurcze, to niewiarygodne. Nigdy bym go o coś takiego nie posądził!
Mój przyjaciel ze szkoły o tym nie wiedział. I dobrze, bo chyba źle by przyjął fakt, że Hinta to mój brat. Szczerze powiedziawszy to bałem się, że kiedyś się dowie, a wtedy mnie znienawidzi. Ale jednak miałem nadzieję, że do tego czasu Uber rozkocha mnie w sobie do szaleństwa.
Kocham, kocham, kocham! Więcej takich rozdziałów! <33333
OdpowiedzUsuń"Przepraszam za długą przerwę(...)" D: Rozdziałów nie było około cztery dni, a ty już przepraszasz. Aż mi teraz wstyd. (9 - 9)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, świetny. Matt zakochany w Uberze jeszcze lepiej. (9#-#9) Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
W życiu bym się nie spodziewała czegoś takiego po Hincie D: ale i tak go lubie xDD czekam na więcej ;33
OdpowiedzUsuńHinta... serio? A Uber tak pięknie o nim mówił, z taką czułością... zupełnie jakby miał jeszcze kiedyś nadzieję go spotkać... Eh, no w sumie każdy ma jakąś swoją tajemnicę i grzeszek, czy jeden, czy dwa na sumieniu... Tylko szkoda, że Hinta postąpił tak, a nie inaczej... Gdyby się uprzeć można by go przyrównać do Davida... ale zbyt polubiłam braciszka Matt'a by wieszać na nim psy. No i chce !@#$%^ Davida, tak więc jest dobrze. ...a miałam nadzieję, że jednak coś do niego czuł i, gdyby to było możliwe, to by chciał by z nim być i... Bibliotekarz dla Matt'a.. ale kurcze, Uber go bardzo lubi... i Matt tez przestaje być obojętny, i gdyby teraz coś takiego.. nieee.. eh, mam nadzieję, że podczas pobytu u braciszka, Matt zapomni, uspokoi się i fizycznie i psychicznie i będzie lepiej. Wiadomo, nie będzie już idealnie, ale chwila oddechu dobrze mu zrobi. i to zarumienienie się Ubera kiedy Matt go pocałował... awww... urocze, a potem ze śmeichu nie mogłam na wzmiankę o nożu. Miejmy nadzieję, że Uber będzie w jednym kawałku kiedy Matt wróci do szkoły? XDD
OdpowiedzUsuńdoczytałam do gwiazdki i GDZIE DO JASNEJ CHOLERY PRZESŁODZONA SCENA UBERA OPIEKUJĄCEGO SIĘ MATTEM, KTÓRĄ TAK ŚLICZNIE WYMYŚLIŁAM?! mam nadzieję że jeszcze będzie.i dlaczego uber nie pojechał z mattem do domu?
OdpowiedzUsuńPo pierwsze primo to jeszcze będzie, później, po rozdziale 18. A Uber z nim nie pojechał, bo to nie są święta!!!
Usuńno, ale... ale... ale... zagięłaś mnie -_-
OdpowiedzUsuńNo wiem! Jestem taka mądra! Ale że zagięłam w jakim sensie? Chciałam napisać sęsie...
Usuń