poniedziałek, 23 września 2013

018

Rozdział z dedykacją dla Katsumi. Przepraszam, ale faktycznie zapomniałam cię informować. Teraz już będę! A przynajmniej się postaram. I obiecuję, że wymyślę coś z tym Bibliotekarzem. Specjalnie dla Ciebie!

Rozdział 18

David pół leżał, pół siedział na szpitalnym łóżku. Głowę miał obandażowaną, ogromny opatrunek na połowie twarzy. Dolną wargę rozciętą do mięsa. Prawą rękę miał na temblaku, a kostkę po tej samej stronie usztywnioną.
Ledwo co go poznałem przez te siniaki na twarzy. Ale to nie był komentarz w złym sensie. On sobie na to wszystko zasłużył. Dobrze mu tak!
Odwrócił w moją stronę twarz i popatrzył na mnie zdumiony, jakby nie mógł uwierzyć, że tu stoję. Potem szyderczo się uśmiechnął, a ja poczułem zawroty głowy i usłyszałem panicznie wyjący alarm głęboko we mnie, który mówił mi, żebym uciekał.
- Proszę, proszę - zaszydził David, a mnie przeszedł dreszcz. - Nie spodziewałem się ciebie. Czyżby tamta noc ci się spodobała? Chcesz powtórkę z rozrywki?
Zacisnąłem zęby. Poczułem się jak małe, bezbronne dziecko. Przed oczami migały mi obrazy tamtej nocy jak na wyświetlanym filmie. Ale powtarzałem sobie w kółko: robisz to dla Ubera, Matt. Robisz to dla Ubera.
- Nie schlebiaj sobie, gnoju - warknąłem. - Nie przyszedłem tu po to, by wspominać.
Zmrużył oczy, a potem lekko się skrzywił. Ale mimo to dalej na twarzy miał ten swój nowo odkryty przeze mnie uśmieszek szydercy.
- Heh, czyli chodzi o tego kretyna Ubera, prawda? - sarknął. - Widzisz co mi zrobił? Zwołał swoich kumpli i napadł na mnie. Jest jakimś psycholem czy co?
- Zasłużyłeś sobie na to - szepnąłem drżąco. - A co ty mi zrobiłeś, David? Zgwałciłeś. Nigdy bym nie pomyślał, że jesteś do tego zdolny, a jednak. Tylko dlaczego wcześniej mi tego nie powiedziałeś? Dlaczego dopiero teraz, gdy zyskałem siłę, by z tobą skończyć? Zezłościłeś się, czy co?
- To nie twoja sprawa... - zaczął, ale z krzykiem mu przerwałem.
- To moja sprawa, David! Zgwałciłeś mnie. Ja ci ufałem, a ty to zaufanie zniszczyłeś. Po raz kolejny!
- Wielkie mi mecyje - prychnął. - O co ci chodzi? Gdybyś nie był tak strasznie zaślepiony i naiwny, sam byś odkrył, kim jestem naprawdę.
- Ja cię kochałem! - ryknąłem wściekły, ze łzami w oczach. - Byłeś dla mnie wszystkim! Skoro cię kochałem, to też ci ufałem! Dlaczego to zrobiłeś?! Dlaczego mi to zrobiłeś?!
- Bo miałem taką ochotę! - wrzasnął. - Bo jeden Vinnie mi nie wystarczał, a ty mi się napatoczyłeś po tym co zrobiłeś na oczach wszystkich z tym skurwielem! Po prostu miałem ochotę cię wyruchać!
Opierałem się plecami o ścianę. Po policzkach toczyły mi się łzy. Czemu on mi to zrobił... Co za cholerny gnojek... Tak strasznie... Tak strasznie mnie to bolało...
- Zadowolony jesteś? - powiedział już spokojny David. - Usłyszałeś to co chciałeś, kochany Matti?
- Nie nazywaj mnie tak - wyszeptałem. - Nie masz prawa...
- Mam. Wiesz co ci powiem? - spytał, a potem zaśmiał się złośliwie. - Nigdy się ode mnie nie uwolnisz. Jesteś ode mnie uzależniony. Masz taką słabą psychikę, że wystarczy, że powiem jedno słowo, a znowu będziesz mój.
Zacisnąłem oczy, starając się miarowo oddychać. Nie chciałem tego słuchać.
- A wiesz co z tobą zrobię, jak tylko wyzdrowieję? - zapytał cicho, gardłowo. - Zabawię się z twoim ciałem tak jak tamtej nocy. A nawet bardziej. Zobaczysz, będzie o wiele lepiej. Obiecuję ci, że nie zapomnisz o tym.
Z mojego gardła wydobył się szloch. NIE CHCIAŁEM TEGO SŁUCHAĆ!!!
- David... wycofaj oskarżenie Ubera... proszę... - wyszlochałem, nie patrząc na niego.
Usłyszałem jak się śmieje.
- Chyba żartujesz, mój mały Matti. Nigdy w życiu tego nie zrobię. Chyba że...
Stężałem, ale podniosłem głowę i popatrzyłem na niego przez łzy. Uśmiechał się wrednie.
- Chyba że zechcesz się ze mną teraz zabawić. W bardzo miły... sposób. Chyba wiesz co mam na myśli? - spytał.
Zamrugałem z niedowierzaniem.
Cały drżałem. Moje kolana były jak z waty. Po policzkach toczyły się łzy, które spływały po szyi i wchłaniały się w czarny szalik. Mogłem się założyć, że wyglądam na mega żałośnie. Ale co mogłem na to poradzić?
Nie potrafiłem się uspokoić. Moje ciało... mój umysł... byłem jak sparaliżowany przez wręcz piekący strach. Przez ten tydzień starałem się zapomnieć, a teraz stałem trzy metry od Davida.
Czemu? Czemu to się tak skończyło? Dlaczego faktycznie wcześniej nie ujrzałem prawdziwego Davida, który był tym chorym psychicznie sadystą?
Kochałem go. A raczej tą jego drugą, sztuczną wersję. Tą, którą stworzył na potrzeby zniewolenia mnie. Byłem żałosny, że się na to nabrałem. Że nie dostrzegłem niczego dziwnego?
Dlaczego dopiero dzięki Uberowi wszystko to zrozumiałem?
I znów tak było; za dużo pytań, za mało odpowiedzi.
Zacząłem się zastanawiać, co by powiedziały poszczególne osoby o tym, co proponuje mi teraz David.
Uber zapewne złapałby mnie za ramiona i starał się mnie przekonać, że to głupi pomysł.
Hinta, walnął by mnie w głowę i mocno przytulił.
Lili kazałaby mi pewnie potraktować Davida nożem lub paralizatorem.
Anabel nazwałaby mnie kompletnym kretynem i wróciłaby do pisania esemesów.
Matka by się do mnie w ogóle nie odezwała.
Ojciec kazałby mi zachować się jak mężczyzna i przyjąć wszystko na klatę.
StCloob zacząłby hohować i nie powiedziałby nic pożytecznego.
Bibliotekarz pewnie by milczał.
Mój nauczyciel od matematyki patrzyłby na mnie przez długi czas, a potem odszedł.
Byłem faktycznie żałosny. Chciałem ratować Ubera. Musiałem to robić, skoro on siedzi teraz przeze mnie. Z mojej winy.
- Co... co chcesz bym zrobił?
*
To było obrzydliwe. Znowu czułem się jak tydzień temu. Teraz, klęcząc przed łóżkiem Davida, niemal szlochałem, ale wiedziałem, że muszę to zrobić. Dla Ubera. Żeby mój psychiczny eks wreszcie odpuścił. Zeby Uber miał dobrą przyszłość.
David mocniej zacisnął zdrową dłoń na moich włosach i bardziej przysunął moją twarz do swojego krocza. Panicznie zaciskałem oczy, prawie się krztusiłem, ale starałem się powstrzymać odruch wymiotny.
Czułem się, jakbym był w strzępkach. Może David miał rację, że faktycznie byłem od niego uzależniony. Naiwny i słaby... Faktycznie taki byłem. Teraz już o tym wiedziałem. Byłem tego świadom.
Nagle ktoś szarpnął na klamkę drzwi. David odsunął mnie od siebie gwałtownym ruchem, przez co wylądowałem na ziemi na tyłku. Poprawił się na szpitalnym łóżku z widocznym niezadowoleniem, że ktoś mu przerwał. Przyciskałem dłoń do ust, jakbym starał się zetrzeć jego smak.
- Panie Veaka, proszę otworzyć - usłyszeliśmy męski głos. - Policja, musimy pana przesłuchać.
David popatrzył na mnie groźnie.
- Wstawaj. Tylko nie myśl sobie, że to koniec - warknął. - Powiedz coś policji, a cię zabiję. Otwórz im i zjeżdżaj.
Podniosłem się na drżących nogach i lekko chwiejnym krokiem podszedłem do drzwi. Otworzyłem dwóm policjantom. Pokiwałem im, rzuciłem niewyraźnie do widzenia i chciałem odejść, ale wysoki Afroamerykanin złapał mnie za ramię i przytrzymał. Zdziwiony zbladłem. Potem za jego plecami dostrzegłem tą feralną lekarkę.
- Przepraszam, Matt - powiedziała głową. - Musiałam im zgłosić to co zrobił ci ten chłopak.
- Miała pani tego nie robić! - krzyknąłem spanikowany, szamotając się z policjantem. - Puśćcie mnie!
- Spokojnie, chłopcze - powiedział. - Jesteśmy tu dla twojego dobra.
- Nie prawda! - wrzasnąłem na cały korytarz. - Puść mnie!
Szarpałem się z nim, płacząc jednocześnie. Cholerna lekarka. Zniszczyła wszystko. Teraz Uber na pewno nie wyjdzie! SZLAG!
Ale przez to szamotanie jedynie zasłabłem. Moje ruchy zrobiły się powolniejsze, wszystko wokół zaczęło robić się niewyraźne.
- Matt, Matt, co ci jest? - spytała zaniepokojona lekarka. - Matt?! Przynieście nosze! Przynieście nosze, do cholery jasne!
Bolało. Wszystko mnie bolało. Całe ciało. Szczególnie brzuch. Miałem ochotę zawinął się w kłębek i zasnąć, zapomnieć. Jakby to wszystko było głupim snem. Tego chciałem. Pragnąłem zapomnieć.
Czy to tak wiele? Naprawdę?
Ostatnim co zobaczyłem i poczułem był ten ciemnoskóry policjant, który niósł mnie w ramionach.

6 komentarzy:

  1. niósł W ramionach nie na. gdyby opowiadanie miało smak to to byłoby gorzkie. ciekawe że mi zawsze wychodzą przesłodzone romanse a tobie dramaty... ciekawe... nie wiem co jeszcze moge napisać... zniechęciłaś mnie do pisania bloga, mi by się nie chciało regularnie dodawać chapterów i ludzie my mnie za to znienawidzili, jeśli ktokolwiek by to wgl czytał. no ale koniec użalania się nad moją czcigodną osobą. Oyasiminasai

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś pojebana. Tylko to mogę stwierdzić. Ej, no weź pisz bloga. Ja będę czytać!

      Usuń
    2. Pisz, pisz...ja też piszę bloga i zdarzyło się nawet, że tydzień minął między rozdziałami, a jednak ludzie to czytają (to znaczy viva - arigato ;-; ).Tak więc pisz choćby dla jednej osoby (a jak to nie będzie za ostre to już masz drugą c; ). I taka malutka autoreklama ( <-- człowiek reklama)
      http://opowiastki-zuych-kobiet.blogspot.com/
      Zapraszam i powodzenia z blogiem c:

      Usuń
  2. Tak mało słów, a tak wiele to powiedzenia ;-;
    Nic nie opiszę tego jaką sympatią darzę to opowiadanie
    ...kocham...tak bardzo ;-;

    OdpowiedzUsuń
  3. O. Mój. Boże... mało było temu skurwielowi?! Wrrr... -.- Biedny Matt'i... kurcze, co on musi znosić... serio musi bardzo mu na Uber'ze zależeć, skoro zgodził się na to co zaproponował mu David, o tym wszystkim co się stało... w normalnych okolicznościach, każdy by uciekł z pokoju. Eh, aż mam ochotę biedaka przytulić... tym bardziej, że coś mu się tam jeszcze dzieje, oby to nie było nic poważnego ;A; I niech policjanci zamkną sku... ekhem.. David'a. Do listy w myślach Matt'a, powinien on dodać mnie: Katsumi złapała by za fraki, wyciągając na siłę z sali, a następnie weszła by tam, zamknęła za sobą drzwi i poprawiła po Uber'rze i jego kolegach. Haha, sooooko, ja rozumiem że nie musisz zawsze o tym pamiętać, ale dzięki za info i dedykację ;** Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  4. VIVA!!! CZEMU?! CZEMU NIE DODAJESZ KOLEJNYCH ROZDZIAŁÓW?!
    Jestem zła, i żądna zakochanego idioty...i...masz dodać kolejny rozdział, bo ci tu zwariuję. No zlituj się dziewczyno...(nie wiem ile masz lat, ale jesteś płci żeńskiej i to się liczy - chyba że mnie okłamujesz), proszę, wstaw kolejny rozdział ;-;
    Gupia ;-;

    OdpowiedzUsuń